niedziela, 1 marca 2015

Rozdział I

Obudził mnie głos mojego osobistego budzika inaczej mówiąc głos, a raczej ryk Vanilora. Przetarłam oczy i usiadłam na łóżku, co spowodowało że mała wywerna spadła na moje kolana.
- Dzień Dobry. - zaśmiałam się cicho, kiedy zobaczyłam jego oburzoną minę.
Ziewnęłam biorąc go na dłoń i kładąc na stoliku nocnym. Wstałam z łóżka i podreptałam do łazienki. Tam zaznałam gorącej kąpieli. Ubrałam się jak zwykle w fioletową sukienkę i włożyłam mojego towarzysza do kieszeni. No co? Przecież był rozmiaru dorosłej myszy! Wyszłam z pokoju i podreptałam po schodach na dół.
- Dzień dobry!
- Cześć Luna! Jak się spało? - spytała Yukino kładąc na ladę talerz ze śniadaniem dla mnie.
- A dobrze.. - uśmiechnęłam się
Oczywiście skłamałam. Znowu śniła mi się przeszłość, jednak nie chciałam jej martwić. Dopiero teraz zauważyłam że w gildii nikogo prócz nas nie ma.
- Gdzie reszta? - zapytałam rozglądając się po pomieszczeniu.
- Rogue i Sting poszli na misję razem z Minervą. A reszta.. To szczerze sama nie wiem. - mruknęła siadając obok mnie.
- Znowu poszli na misję beze mnie. - naburmuszyłam policzek
- Och.. zrozum że to trudna misja dla Ciebie!
- Dla zabójcy smoków nie ma trudnych misji! - prychnęłam
- Pamiętaj że jestem zabójczynią smoków drugiej generacji..
- A co to ma do rzeczy? - zdziwiłam się
- W sumie nic.. - lekko się speszyła
No tak.. Jestem smoczą zabójczynią trucizny, jednak drugiej generacji. Kiedy miałam 10 lat, ciężko zachorowałam i żeby powrócić do zdrowia wszczepiono mi smoczą lacrimę i od tamtej pory jestem Trującą  Zabójczynią Smoków Drugiej Generacji. Po kilku minutach usłyszałam jak drzwi gildii się otwierają. Szybko odwróciłam głowę w tamtą stronę zajadając kanapkę.
- Luhy! - krzyknęłam z pełnymi ustami.
Szybko przełknęłam kanapkę i podbiegłam do blondynki przytulając ją.
- Cz-cześć. - powiedziała lekko zaskoczona moim zachowaniem.
- Hej Lucy. - Zawołała Yukino
- Hej. - uśmiechnęła się do niej
Ja jednak nie puściłam mojej przyjaciółki. Tak, przyjaciółki. Niż dołączyłam do Sabertooth chciałam zostać członkiem Fairy Tail. Niestety przyszłam do gildii w dzień który została ona rozwiązana. W tamten dzień zżyłam się z Lucy, a kilka dni później wyruszyłyśmy do Crocus. Ja zostałam magiem Sabertooth a ona zatrudniła się na okres próbny do redakcji tygodnika ,,Czarodziej". Kilka razy prosiłam ją żeby dołączyła do naszej gildii, jednak ta nie chciała, wierząc że kiedyś Fairy Tail powstanie na nowo.
- Co tam u was? - zapytała siadając obok lady.
- A nic nowego. - odpowiedziałam poprzedzając Yukino, która już otwierała usta. - A u ciebie? - zapytałam siadając obok niej.
- Też nic.. - uśmiechnęła się. - Widzę że Rogue nie ma.. A miałam do niego sprawę.
- A jaką? - zapytałam z ciekawości
- A nie ważne. - pokazała mi język i puściła mi oczko.
Yukino cicho się zaśmiała.
- Podać Ci coś do picia? - spytała
- Nie, dzięki. - odparła
- Wyglądasz jakoś nieswojo. - powiedziałam przyglądając się jej uważnie.
- Zdaje Ci się.. - uśmiechnęła się lekko. - A gdzie Vanilor?
No tak! Kompletnie o nim zapomniałam! Wyciągnęłam wywernę z kieszeni i położyłam ją na ladzie.
- Przepraszam! - pisnęłam, wpatrując się w swojego towarzysza, któremu zapewne kręciło się w głowie, po tym jak biegłam do blondynki.
- Yukino, jak Rogue wróci to proszę, powiedz mu że mam do niego sprawę.
- Masz to jak w banku! - puściła jej oczko.
- Gdzie idziesz? - zapytałam zagradzając jej drogę.
- Szczerze to teraz nie mam nic ważnego do roboty..
- To fajnie! Yukino idę na spacer z Lucy! - krzyknęłam biorąc Hearfilię za rękę i ciągnąc ją w stronę wyjścia. Było widać gołym okiem że blondynka była zaskoczona moim zachowaniem.
- A ty nie idziesz? - spytałam patrząc na Vanilora który właśnie jadł ciastko, które dała mu Yukino. Zwykle zawsze za mną chodził, jednak tym razem uzyskałam odpowiedź ,,Nie" co mnie bardzo zdziwiło, ale trudno.






No więc pierwszy rozdział napisany! Zaraz zabieram się za drugi ^^ Mam nadzieję że blog się wam spodoba c:

1 komentarz: