poniedziałek, 2 marca 2015

Rozdział II

Rozmawiałyśmy już dobre kilka minut, mimo tego widziałam że Lucy jest zdziwiona moim zachowaniem. Szczerze sama nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Czułam że dzisiaj się coś wydarzy, jednak jeszcze nie wiedziałam co. Nagle usłyszałam że ktoś za nami biegnie.
- Lucy! Zaczekaj!
Obie odwróciłyśmy się za siebie. Był to Jason - szef Lucy.
- O hej.. O co chodzi? - spytała
- Wiem że miałaś mieć dzisiaj wolne, ale jednak musisz iść ze mną, cool!
- N-no dobrze.. - popatrzyła na mnie. - Przepraszam, ale praca to praca. Do zobaczenia - Poklepała mnie po głowie i razem z blondynem ruszyła w stronę stadionu w którym odbywały się Igrzyska Magiczne.
- Ta.. Do zobaczenia.. - mruknęłam
Zauważyłam że od kilku dni Lucy na dla mnie co raz mniej czasu.. Byłam tym powodem bardzo smutna, jednak postanowiłam zachować uśmiech na twarzy. Najważniejsze jest to że jest. Usiadłam na pobliskiej ławce i zastanawiałam się co by tu porobić. Zawsze z kimś wychodziłam na miasto, a nie sama.
- Luna?
Podniosłam głowę by zobaczyć kto właśnie powiedział moje imię.
- Frosch! - uśmiechnęłam się do exceeda. - Co ty tutaj robisz?
- Zgubiłam się..
- Biedna.. Masz szczęście że mnie spotkałaś.
- Frosch też tak myśli.
Jaka ona słodka!
- Może lepiej chodźmy do gildii niż zaczną cię szukać. - zaproponowałam
Exceed tylko przytaknął.


~*~



Z uśmiechem na twarzy weszłyśmy do gildii mając duże szczęście. Rogue, Sting i Lector akurat wychodzili by zacząć poszukiwania.
- Frosch! - krzyknął czarnowłosy podbiegając do exceedki przytulając ją. - Martwiłem się o Ciebie!
- Frosch przeprasza.. - powiedziała z łzami w oczach
- Nie szkodzi.. - uśmiechnął się. - Ale więcej mi się już nie gub. - powiedział kładąc ją na ziemi. - Dzięki Luna. - popatrzył na mnie
Kiwnęłam tylko głową. Byłam zła na nich że nie wzięli mnie ze sobą na misję. Mimo tego strasznie szybko wrócili.
- Co tak szybko? - te pytanie nie dawało mi spokoju.
- Misja była niedaleko. - powiedział Sting
- To i nam szybko poszło. - tym razem głos zabrała Minerva
Skrzyżowałam ręce na piersi.
- Dlaczego nie zabraliście mnie ze sobą?! - krzyknęłam
- Bo ta misja byłaby dla Ciebie za trudna! - odezwał się Sting
- A oni jakoś mogli?! - spojrzałam na exceedy
- Uważasz że jesteśmy słabi?! - zapytał Lector wpatrując się we mnie wzrokiem zabójcy
- Nie uważam że jesteście słabi, ale na pewno nie jesteście silniejsi ode mnie, a mogliście iść!
- Może dlatego że to nasi towarzysze? - Rogue spojrzał na mnie już nieźle wkurzony
- Aha, czyli ja nie jestem waszą towarzyszką?! - poczułam jak coś ukłuło mnie w serce, to zabolało.
- T-to nie tak! - zaczął się tłumaczyć.
- A jak?! - zapytałam
Czułam jak zbiera mi się na płacz.
- Vanilor idziemy. - powiedziałam do wywerny, a ta od razu do mnie przyleciała.
Włożyłam go do kieszeni i wybiegłam z budynku. Płakałam jak głupia. Po kilku minutach zaszyłam się w jakimś ciemnym zaułku i siedząc opierając się o mur łkałam. Nie uważali mnie za swoją towarzyszkę? Myślałam że tworzymy razem trio smoków.. A może powiedział to przez przypadek? Sama już nie wiedziałam. Vanilor wyszedł z mojej kieszeni i spojrzał na mnie. Widząc że jestem smutna zmienił swoją wielkość do wielkości exceeda i stanął na moich kolanach. Przytuliłam go do siebie.
- Luna.. - usłyszałam jego głos. - Przepraszam.. Nie chciałem tego powiedzieć.. Wymsknęło mi się.
Podniosłam głowę i zobaczyłam czarnowłosego który kucał obok mnie. Za nimi stał Sting, Lector i Frosch.
- Chodziło mi raczej o to że oni~
- Nie szkodzi. - przerwałam mu uśmiechając się do niego przez łzy. - Naprawdę.. - przytuliłam się do chłopaka zrzucając z siebie Vanilora, widząc jego oburzoną minę zaśmiałam się i pogłaskałam go. 
- Rozumiem.. Ta misja była dla mnie za trudna, ale dawno nie byliśmy na żadnej ra~ - tym razem mi coś przerwało, a raczej nie coś tylko huk. Szybko wstaliśmy z ziemi i spojrzeliśmy w tamte miejsce. Był to stadion w którym odbywały się Igrzyska Magiczne.
- T-Tam jest Lucy! - krzyknęłam przerażona, myśląc że coś poważnego się tam stało, jednak nikt mnie nie słuchał. Dopiero teraz zauważyłam że Rogue i Sting z pomocą Froscha i Lectora lecieli w tamtą stronę.
- A j-ja? - zapytałam i spojrzałam na wywernę, która od razu zmieniła swoją wielkość na wielkość klaczy konia fryzyjskiego. Usiadłam na jego grzbiet, a ten od razu poleciał za nimi. Byłam przerażona.. Co mogło się tam wydarzyć?! Miałam nadzieję że Lucy nic nie jest.
- Czekajcie na mnie! - krzyknęłam podlatując do nich. - Trio smoczych zabójców trzyma się przecież razem, prawda? - zapytałam
- Teraz nie mamy na to czasu.. - warknął Sting
- Jak się jej coś stanie.. - dodał Rogue
Westchnęłam cicho. Po dwóch minutach lotu byliśmy na miejscu. Wylądowaliśmy na balkonie. Szybko zauważyłam blondynkę i podbiegłam do niej.
- Lucy, nic Ci nie jest?! - zapytałam przytulając ją od tyłu
- Nie. - powiedziała nawet nie patrząc na mnie.
Spojrzałam na Rogue i Stinga, którzy również byli zdziwieni jej zachowaniem. Puściłam blondynkę i podeszłam do barierki. Na arenie stał różowowłosy chłopak, a obok niego latał niebieski exceed.
- Natsu! - powiedział z uśmiechem Sting
- No i wszystko jasne.. Tylko on potrafi zrobić taki rozpierdol! - zaśmiał się Rogue
- Tu jest dziecko.. - mruknął Lector
- Nie jestem dzieckiem! - wrzasnęłam patrząc na exceeda, a po chwili mój wzrok znowu wrócił na chłopaka. - Kto to ten cały Natsu? - spytałam
- Opowiadałam Ci o nim! - powiedziała Lucy. - To mój przyjaciel z gildii.
Chwila, chwila.. Przyjaciel? Z gildii? Że z Fairy Tail?! Gdyby nie Vanilor upadłabym na ziemię. Nie.. Nie wierzyłam to! To dlatego miałam takie dziwne przeczucia.. On mi ją odbierze! Popatrzyłam na dziewczynę. Była uśmiechnięta, co najważniejsze już ze sobą rozmawiali. Nawet Rogue i Sting dołączyli do rozmowy.
- Natsu, Happy, chodźcie do nas! - wrzasnęła brązowooka
Po chwili Natsu był już na balkonie z niebieskim exceedem. Wstałam z wywerny i dałam mu znak że ma się odmienić. Vanilor zmienił wielkość na najmniejszą i wleciał do mojej kieszeni.
- Dz-dzień dobry.. - powiedziałam patrząc na nich
- Wendy przefarbowała włosy?! - Różowowłosy spojrzał na mnie
Jaka Wendy?! Kto to kur....de jest?! Spojrzałam na niego jak na debila.. Oh! Zapomniałam! On przecież jest debilem...
- To Luna, moja przyjaciółka. - odparła Lucy
- Czyli to nie Wendy? - mruknął zrezygnowany. - Jesteś podobna do niej..
- Miło.. - uśmiechnęłam się krzywo.
- Jest Smoczą Zabójczynią Drugiej Generacji. - pochwalił się Sting obejmując mnie ramieniem
- Naprawdę?! - podszedł do mnie. - To super.. Wiesz ja jestem Ognistym Smoczym Zabójcą Pierwszej Generacji. - uśmiechnął się do mnie szeroko
Lucy nie mówiła mi że Natsu jest smoczym zabójcą! A może mówiła? Nie wiem, nigdy jej nie słuchałam.
- Czego jesteś smoczą zabójczynią? - tym razem głos zabrał niebieski kotek
- Trucizny.
- Trująca Smocza Zabójczyni. - oboje wybuchnęli śmiechem
Już ich nie lubiłam. Idioci i tyle.. Niech się śmieją z mojej magii, ale jestem na tyle silna by jednym atakiem powalić ich dwóch!
- Tak w ogóle Lucy, to co ty tutaj robisz? - zapytał Natsu
- Po waszym wyjeździe na misję gildia się rozwiązała. - odpowiedziała blondynka
- Co?! - krzyknęli. - Jak to się rozwiązała?!
- Sama tego nie wiem.. Po rozwiązaniu mistrz zniknął i nikt nie wie gdzie jest.. - westchnęła
- Może zamiast tu stać pójdziemy do Sabertooth? - zaproponowałam
Ciągle byliśmy w miejscu w którym Natsu zrobił totalny rozpiernicz..
- Dobry pomysł! Głodny się zrobiłem! - smoczy zabójca uśmiechnął się i od razu ruszył w jakimś kierunku.
- Nasza gildia jest w drugą stronę.. - powiedziałam podirytowana
- NASZA?! - Natsu spojrzał na Lucy podejrzanie.
- Co? Ich gildia. - wskazała na nas. - Ja do niej nie należę
- Chociaż chcieliśmy byś należała. - Rogue podszedł do blondynki i objął ją ramieniem, na co jej policzki lekko się zarumieniły
Oho, zaczyna się! Patrzyłam na Natsu jakby nigdy nic, ale tak naprawdę środku śmiałam się szatańsko. Po jego twarzy było widać ze jest lekko zazdrosny. Czyli to coś więcej niż przyjaźń.. Chwila.. Co?! Coś więcej niż przyjaźń?! O nie, nie! To na pewno tylko przyjaźń! Po kilku chwilach Natsu otrząsnął się.
- J-jesteście parą? - zadał niepewnie pytanie
Jako pierwsza wybuchnęłam śmiechem, po prostu nie umiałam wytrzymać. Po moim wybuchu wszyscy się śmiali prócz nowo przybyłych.
- N-No co?! - zapytał zdziwiony
- P-pamiętasz misję w Pergrande Kingdom? - brązowooka spytała przez łzy spowodowane śmiechem.
- N-No więc mój ojciec miał romans z tą łowczynią prędzej i R-Rogue. - znowu zaczęła się śmiać. - J-jest moim przybranym bratem. - uspokoiła się
- Co prawda "młodszym" - zrobiłam cudzysłów w powietrzu. - Ale po siedmioletniej przerwie młodszy brat stał się starszym. - uśmiechnęłam się
- Oj.. Tylko o dwa lata jest ode mnie starszy. - blondynka naburmuszyła policzki
- Rozumiem . - różowowłosy uśmiechnął się
Wyglądał jakby mu ulżyło. Może to serio coś więcej niż przyjaźń? A może po prostu ma coś do Rogue i nie chciał by jego przyjaciółka była jego dziewczyną? To też może być możliwe.
- To idziemy czy stoimy? - zapytał Lector
No tak! Kompletnie zapomniałam o tym że mieliśmy iść.
- Idziemy! - powiedziałam obejmując prowadzenie.
Szliśmy dobre parę minut. Kiedy znaleźliśmy się obok budynku wykopałam drzwi i weszłam do środka.
- Wróciliśmy! - zawołałam z uśmiechem
- Widzę. - odpowiedziała Yukino
No tak.. Przecież ona tu była sama.
- O hej Natsu. - białowłosa zwróciła się do chłopaka. - Dawno Cię nie widziałam, wiesz? - uśmiechnęła się do niego
- Ja też Ciebie dawno nie widziałem. - uśmiechnął się szeroko. - Głupio będzie zapytać, ale czy~
- Już się robi. - przerwała mu, puszczając mu oczko
Dobrze wiedziała o co chodzi różowowłosemu, bo od razu zabrała się za przygotowywanie jedzenia. Smoczy zabójca usiadł na krześle barowym. Ja usiadłam po jego lewej stronie, a Lucy po prawej. Po tym kiedy Yukino podała chłopakowi jedzenie, zaczęli ze sobą rozmawiać o tym co robili przez cały rok. Ja się im tylko przesłuchiwałam sącząc sok jabłkowy.
- Ej, Luna!
Odwróciłam się w stronę głosu, który mnie wołał.
- Idziemy na misję! - oznajmił Rogue
Tak, tak, tak! Uśmiechnęłam się. Wreszcie! Ostatni raz na misji byliśmy dwa tygodnie temu.
- To ja idę się spakować! - powiedziałam wstając i ruszając w stronę schodów. Kiedy już weszłam po schodach miałam zamiar złapać za klamkę mojego pokoju, kiedy usłyszałam coś co mnie zaniepokoiło.
- Lucy, wpadłem na genialny pomysł! - krzyknął radośnie różowowłosy
- Że ty?! Na genialny pomysł?! - zaczął się śmiać niebieski kotek
- Jaki? - zapytała moja przyjaciółka
- Wyruszymy w podróż po całym Fiore szukając naszych przyjaciół i odnowimy Fairy Tail!
Na te słowa zamarłam. Zapewne moje źrenice się bardzo zmniejszyły. Nie.. To nie mogła być prawda! Wiedziałam, że on mi ją odbierze.
- Nie zgadzam się! - krzyknęłam zbiegając ze schodów przerywając blondynce, która chciała coś powiedzieć. Po jej wyrazie twarzy mogłam wywnioskować że chciała się zgodzić. Wszyscy patrzyli na mnie zdziwieni.
- Wiedziałam że on mi Cię odbierze! - krzyknęłam czując że zbiera mi się na płacz, dzisiaj jakoś często płakałam
- O co Ci chodzi? - zapytała zdziwiona, jeszcze udawała że nie wie!
- To że wyruszycie w tą całą podróż! - krzyknęłam. - Odnowisz swoją gildię, a mnie tu zostawisz!
- Myślałam że lubisz należeć do Sabertooth. - była wyraźnie zdziwiona moim zachowaniem
- Ja nie lubię należeć do Sabertooth, ja kocham tutaj należeć! Jednak jaki będzie sens tutaj należeć jeżeli nie będzie Ciebie obok?! Jesteśmy przyjaciółkami, a przyjaciół się nie zostawia. Nie zgadzam się słyszysz?! - powiedziałam już bliska płaczu
- Nie chcę Cię urazić czy coś. - tym razem odezwał się Natsu. - Jednak ja z Lucy jesteśmy przyjaciółmi dłużej niż ty z nią, a w dodatku Fairy Tail to jej dom!
- ,,Jesteśmy przyjaciółmi dłużej niż ty z nią" - zacytowałam jego słowa. - Jednak ją zostawiłeś! Kiedy ty szlajałeś się po świecie to ona przebywała tu i jedynie my dawaliśmy jej wsparcie. I ty się nazywasz przyjacielem?! - nie wytrzymałam, ten chłopak naprawdę mnie wkurzał
- Przestańcie, proszę! - krzyknęła brązowooka. - Luna, lubię Cię i to bardzo jednak tak jak powiedział Natsu, Fairy Tail to mój dom, a odnowienie go to moje największe marzenie. - uśmiechnęła się do siebie
- Czyli naprawdę chcesz mnie zostawić..? - powiedziałam wściekła
Nie wiedziałam że po moich policzkach spływają łzy.
- To dziękuję za taką przyjaźń! - krzyknęłam i zaczęłam biec po schodach w stronę mojego pokoju.
- Luna! - usłyszałam krzyk Yukino
Nie zareagowałam. Weszłam do pokoju i zamknęłam drzwi na klucz, po czym rzuciłam się na łóżko. Przytuliłam się do poduszki, wylewając w nią łzy. Ten dzień wydawał być się najgorszym dniem jaki kiedykolwiek przeżyłam..





Napisałam, chociaż wiem że kompletnie nie wyszedł.. ;-; Przepraszam że wrzucam taki chłam, jednak nie mam pomysłu co jeszcze dopisać.
Życzę miłej nocy.

niedziela, 1 marca 2015

Rozdział I

Obudził mnie głos mojego osobistego budzika inaczej mówiąc głos, a raczej ryk Vanilora. Przetarłam oczy i usiadłam na łóżku, co spowodowało że mała wywerna spadła na moje kolana.
- Dzień Dobry. - zaśmiałam się cicho, kiedy zobaczyłam jego oburzoną minę.
Ziewnęłam biorąc go na dłoń i kładąc na stoliku nocnym. Wstałam z łóżka i podreptałam do łazienki. Tam zaznałam gorącej kąpieli. Ubrałam się jak zwykle w fioletową sukienkę i włożyłam mojego towarzysza do kieszeni. No co? Przecież był rozmiaru dorosłej myszy! Wyszłam z pokoju i podreptałam po schodach na dół.
- Dzień dobry!
- Cześć Luna! Jak się spało? - spytała Yukino kładąc na ladę talerz ze śniadaniem dla mnie.
- A dobrze.. - uśmiechnęłam się
Oczywiście skłamałam. Znowu śniła mi się przeszłość, jednak nie chciałam jej martwić. Dopiero teraz zauważyłam że w gildii nikogo prócz nas nie ma.
- Gdzie reszta? - zapytałam rozglądając się po pomieszczeniu.
- Rogue i Sting poszli na misję razem z Minervą. A reszta.. To szczerze sama nie wiem. - mruknęła siadając obok mnie.
- Znowu poszli na misję beze mnie. - naburmuszyłam policzek
- Och.. zrozum że to trudna misja dla Ciebie!
- Dla zabójcy smoków nie ma trudnych misji! - prychnęłam
- Pamiętaj że jestem zabójczynią smoków drugiej generacji..
- A co to ma do rzeczy? - zdziwiłam się
- W sumie nic.. - lekko się speszyła
No tak.. Jestem smoczą zabójczynią trucizny, jednak drugiej generacji. Kiedy miałam 10 lat, ciężko zachorowałam i żeby powrócić do zdrowia wszczepiono mi smoczą lacrimę i od tamtej pory jestem Trującą  Zabójczynią Smoków Drugiej Generacji. Po kilku minutach usłyszałam jak drzwi gildii się otwierają. Szybko odwróciłam głowę w tamtą stronę zajadając kanapkę.
- Luhy! - krzyknęłam z pełnymi ustami.
Szybko przełknęłam kanapkę i podbiegłam do blondynki przytulając ją.
- Cz-cześć. - powiedziała lekko zaskoczona moim zachowaniem.
- Hej Lucy. - Zawołała Yukino
- Hej. - uśmiechnęła się do niej
Ja jednak nie puściłam mojej przyjaciółki. Tak, przyjaciółki. Niż dołączyłam do Sabertooth chciałam zostać członkiem Fairy Tail. Niestety przyszłam do gildii w dzień który została ona rozwiązana. W tamten dzień zżyłam się z Lucy, a kilka dni później wyruszyłyśmy do Crocus. Ja zostałam magiem Sabertooth a ona zatrudniła się na okres próbny do redakcji tygodnika ,,Czarodziej". Kilka razy prosiłam ją żeby dołączyła do naszej gildii, jednak ta nie chciała, wierząc że kiedyś Fairy Tail powstanie na nowo.
- Co tam u was? - zapytała siadając obok lady.
- A nic nowego. - odpowiedziałam poprzedzając Yukino, która już otwierała usta. - A u ciebie? - zapytałam siadając obok niej.
- Też nic.. - uśmiechnęła się. - Widzę że Rogue nie ma.. A miałam do niego sprawę.
- A jaką? - zapytałam z ciekawości
- A nie ważne. - pokazała mi język i puściła mi oczko.
Yukino cicho się zaśmiała.
- Podać Ci coś do picia? - spytała
- Nie, dzięki. - odparła
- Wyglądasz jakoś nieswojo. - powiedziałam przyglądając się jej uważnie.
- Zdaje Ci się.. - uśmiechnęła się lekko. - A gdzie Vanilor?
No tak! Kompletnie o nim zapomniałam! Wyciągnęłam wywernę z kieszeni i położyłam ją na ladzie.
- Przepraszam! - pisnęłam, wpatrując się w swojego towarzysza, któremu zapewne kręciło się w głowie, po tym jak biegłam do blondynki.
- Yukino, jak Rogue wróci to proszę, powiedz mu że mam do niego sprawę.
- Masz to jak w banku! - puściła jej oczko.
- Gdzie idziesz? - zapytałam zagradzając jej drogę.
- Szczerze to teraz nie mam nic ważnego do roboty..
- To fajnie! Yukino idę na spacer z Lucy! - krzyknęłam biorąc Hearfilię za rękę i ciągnąc ją w stronę wyjścia. Było widać gołym okiem że blondynka była zaskoczona moim zachowaniem.
- A ty nie idziesz? - spytałam patrząc na Vanilora który właśnie jadł ciastko, które dała mu Yukino. Zwykle zawsze za mną chodził, jednak tym razem uzyskałam odpowiedź ,,Nie" co mnie bardzo zdziwiło, ale trudno.






No więc pierwszy rozdział napisany! Zaraz zabieram się za drugi ^^ Mam nadzieję że blog się wam spodoba c:

Cześć!

Hej! Witam was na moim nowym blogu, który moim zdaniem będzie inny od innych c:. Mam nadzieje że wam się spodoba! Jeszcze dzisiaj dodam pierwszy rozdział ^^

sobota, 28 lutego 2015

Prolog

Jak zwykle obudziła się w środku nocy. Wyszła z łóżka i podreptała do swojej mamy. Dobrze wiedziała gdzie ją znaleźć. Jak zwykle stała na balkonie wpatrując się w gwiazdy. Dziewczynka niepewnie podeszła do mamy.
- Och, obudziłaś się? - białowłosa kobieta spojrzała na małą dziewczynkę i uśmiechnęła się do niej. - Spójrz na gwiazdy, są piękne, prawda? - zapytała wpatrując się w nie.
Dziewczynka tylko pokiwała głową.
- Jak myślisz dlaczego masz na imię Luna?
Nie odpowiedziała.
- Dzięki księżycowi. Jest najpiękniejszy! - zaśmiała się. - Kiedy dorośniesz tak jak ja będziesz Magiem gwiazd.
Białowłosa lekko się uśmiechnęła. Droga gwiazd była bardzo trudną magią dla osób którzy nie byli magami gwiezdnej energii. Tacy mogli wybrać dwie ścieżki albo walczyć dzięki duchom, albo drogą gwiazd. W ostateczności mogli posługiwać się tymi dwoma magiami, jednak tacy magowie musieli być naprawdę silni. Magowie którzy nie byli magami gwiezdnej energii musieli uczyć się Drogi gwiazd kilkanaście lat.
- Idź spać maleńka, bo jest późno, a ja jeszcze popatrzę na gwiazdy.
Luna zesmutniała. Jej mama nie rozumiała że dziewczynka nie obudziła się bez powodu, była to wina koszmaru. A ona mimo to kazała jej iść spać samej, mimo że miała nadzieje że obie się położą. Mała jednak nie chciała się narzucać i weszła do środka.
- Dobranoc. - powiedziała dziecinnym głosem, jednak nie dostała odpowiedzi.
Nagle coś wybuchło, a jej matka odleciała w tył. Dziewczynka się przestraszyła widząc swoją mamę która ledwo co potrafiła utrzymać się na nogach. Kobieta nie wyglądała również na zadowoloną. Wpatrywała się w bestię przerażona niepewnie przełykając ślinę. Spojrzała na dziewczynkę i uśmiechnęła się do niej smutno. Wiedziała że ta walka nie skończy się dobrze. Mieszkały oddalone od cywilizacji, tylko dlatego że stąd było widzieć wszystkie gwiazdy, jednak były to też niebezpieczne tereny. Potwór który stał naprzeciw był bardzo potężny.
- Uciekaj skarbie i obiecaj mi że nauczysz się Drogi gwiazd! - kobieta krzyknęła ze łzami w oczach
Luna nie wiedząc o co chodzi stała w miejscu.
- Głucha jesteś?! Uciekaj! - powiedziała dość ostrym tonem, który sprawił że białowłosa oprzytomniała i zaczęła uciekać jak najszybciej potrafiła. Słyszała odgłosy walki i krzyki jej mamy. Z łzami w oczach biegła przed siebie potykając się o własne nogi. Kiedy była już dosyć daleko usiadła na ziemi zalewając się łzami. Nagle usłyszała coś dziwnego. Niepewnie podniosła głowę widząc ciemną sylwetkę. Przerażona skuliła się.
- Z-zostaw mnie! - pisnęła
- Nie mam zamiaru Ci niczego zrobić. - zdziwiona kobieta spojrzała na dziewczynę. - Co tutaj robisz?
- Mieszkałam niedaleko z mamą, ale zaatakował nas potwór i.. i.. - nie potrafiła dokończyć.
- Rozumiem.. - mruknęła kobieta pomagając jej wstać. - Chodź ze mną, zamieszkasz u mnie. - kobieta uśmiechnęła się.